Nowy Rok jest okazją do podejmowania noworocznych postanowień. Większość z nich pozostaje niezrealizowana. Zostawiają jednak po sobie trudno rozkładające się resztki – poczucie niekompetencji, słabości, niekonsekwencji, wstydu.
Dlatego Pracownia proponuje na Nowy Rok coś odwrotnego – ćwiczenie odpuszczania sobie idealnych wzorców do których próbujemy się dopasować.
Leo Babauta napisał i udostępnił bezpłatnie wszystkim piękną krótką książeczkę pt. „The One Skill”, której podtytuł można by przetłumaczyć „Jak doskonalenie sztuki odpuszczania zmieni Twoje życie”. Ta mała książeczka stała się inspiracją do stworzenia „Odpuszczalnika” – internetowego kutra do wypuszczania chorych ideałów i łowienia rzeczywistości. To proste oparte na formularzach Google narzędzie, które zaprasza do małej medytacji nad własnymi perfekcjonistycznymi odruchami.
Przed pierwszym rejsem kutrem może się przydać małe przeszkolenie (zachęcam też do większego przeszkolenia, tj. przeczytania wzmiankowanej książki).
Sztuka odpuszczania sobie daje się rozpisać na 5 kroków.
1. Zauważanie sygnałów
2. Rozpoznawanie ideału
3. Rozpoznawanie krzywdy
4. Odpuszczanie
5. Rozpoznawanie realności.
Jako steward na pokładzie Odpuszczalnika pozwolę sobie zilustrować poszczególne kroki.
1. Zauważanie sygnałów
Praca zaczyna się od zauważenia sygnałów zatrucia chorymi ideałami. Te sygnały można podzielić na kilka kategorii.
emocje – złość, zazdrość, zawiść, rozpacz, smutek, rozdrażnienie (jeśli występują często i nie motywują do zmian)
myśli – „jestem gorsza/y”, „nic mi się nie udaje”, „nikt mnie nie lubi”, „wszyscy mają lepiej” (większość myśli z tzw. dużym kwantyfikatorem – tj. „wszyscy/wszystko” i „nikt/nic”)
działania – rozproszenie, ciągła gonitwa, załatwianie mnóstwa spraw nieistotnych, przyjmowanie kolejnych zobowiązań z obawy przed niezadowoleniem innych, niezdolność do odmawiania
sygnały z ciała – przemęczenie, kłopoty ze snem, koncentracją, częste infekcje, przeziębienia, niektóre bóle głowy, uczulenia, problemy jelitowe
U mnie najczęstszym sygnałem jest irytacja. Kiedy rozpoznaję ją jako sygnał nie daję się jej porwać. Jestem gotów do następnego kroku.
2. Rozpoznawanie ideału
Sygnały są dla nas znakami nawigacyjnymi – właściwie odczytane mogą wskazać nam chory ideał którego trzymamy się sztywno, czasem tak długo, że aż bezwiednie. Pomaga wtedy zadanie sobie pytania: Co by się stało, gdybym… odmówił, odpoczął, zaakceptował swoją sytuację, zatrzymał się, pobył przez chwilę w ciszy? Co bym czuł? Co bym stracił?
W moim przypadku, kiedy uznam irytację za sygnał, mogę sobie uświadomić, że porównuję aktualną sytuację z taką jaką bym chciał, żeby była. Irytuję się na przykład, że moja praca doktorska wciąż jest nienapisana i że pisze się powoli. Dobra irytacja motywuje mnie do tego by pisać. Zła irytacja skłania mnie do myślenia źle o sobie i innych – „jestem leniwy i niezorganizowany”, „oni wciąż czegoś ode mnie chcą, nie dają mi spokoju”. Ta destrukcyjna irytacja wiąże się z pewnym obrazem, do którego bezwiednie porównuję swoją sytuację. To obraz w którym praca wykonuje się sama, nie wymaga czasu – doktorat pisze się w dwa tygodnie w przerwach między kawą i zmienianiem pieluch, a napisany jest doskonały i powala na ziemię wszystkich czytelników.
3. Rozpoznawanie krzywdy
Kiedy zdam sobie sprawę z ideału do którego porównuję siebie, swoją sytuację i bliskie mi osoby mogę zrobić kolejny krok – uświadomić sobie krzywdę jaką robię w ten sposób sobie samemu i ludziom wokół.
Na przykładzie mojego „idealnego doktoratu” można zobaczyć jak marnuję energię na złość, pretensje, żale i nadmierne poszerzanie obszaru badań, jak w ten sposób osłabiam wiarę w siebie, jak przysparzam trosk moim bliskim, jak odbieram sobie radość z pokonywania przeszkód.
4. Odpuszczanie
Odpuszczanie destrukcyjnych ideałów jest jak pisze Leo Babauta aktem miłości i współczucia. Kiedy zobaczysz swój perfekcjonizm i krzywdę jaką sobie wyrządzasz możesz krok po kroku, oddech po oddechu odpuszczać to sobie. To nie jest łatwe, automatyczne i nie dzieje się od razu. Jeśli jednak zrobiłeś poprzednie kroki, możesz sobie odpuścić. Jeśli uczynisz z tego codzienny zwyczaj, odpuścisz sobie więcej.
Ja lubię przy tym brać głęboki oddech i wypuszczać go powoli. Wyobrażam sobie wtedy, że mój chory idealny obraz odpływa ode mnie. To jest przyjemna, kojąca wizja.
5. Rozpoznawanie realności.
Kiedy pozwolę sobie odpuścić robi się w sercu taka przestrzeń, w której słychać głos realności.
U mnie ten głos mówi „możesz napisać ten doktorat, on nie będzie doskonały i w tym będzie jego piękno, możesz go obronić, albo nie, ale sama przyjemność pracy – myślenia, rozmawiania i pisania – jest tego warta; możesz to zrobić, nie musisz”.
Jak się przyjrzeć rzeczywistości to można znacznie skuteczniej działać. W moim przypadku pozwala to odmawiać podejmowania dodatkowych prac – a bardzo lubię moją pracę i gdyby nie uwewnętrzniony Odpuszczalnik to nie umiałbym odmówić. Uznanie realności i odróżnienie jej od ideału pozwala podzielić pracę na małe kroki, oraz zadbać o wypoczynek i czas z rodziną. Pozwala też zgodzić się na to, że wiele mi nie wyjdzie po drodze i na to, że zbliżanie się do dobrych ideałów wymaga pracy.
Tak to wygląda w instrukcji na suchym lądzie. Tak to wygląda na moim przykładzie.
Teraz możesz wypłynąć sam/a.