Zwykle staramy się unikać konfliktów. Zwykle tak przynajmniej uważamy. Konflikty przydarzają się nam przez innych. Gdyby nie oni (one) w ogóle nie mielibyśmy konfliktów. Nie jesteśmy przecież osobami konfliktowymi. Czasem ewentualnie zdarza się, że ktoś wyprowadzi nas z równowagi.
Wtedy, w ostateczności, zmuszeni do tego i nie mając wyboru, możemy się pokłócić. Choć nie jest to w naszym stylu. Zadziwiająca jest popularność konfliktu, pomimo, że nikt go oficjalnie nie lubi. Jak to się dzieje, że ludzie się kłócą, choć wydaje się, że nikt nie ma na to ochoty?
Czasem do mojego gabinetu przychodzą pary i mówią: „nie jesteśmy dla siebie ważni, przestało nam na sobie zależeć, ciągle się kłócimy”. Pytam ich wtedy, jak często zdarza im się kłócić z kimś nieważnym, na kim im nie zależy. To jest straszne pytanie, bo trudno po nim przeoczyć, że kłócimy się przede wszystkim z osobami na których nam zależy. Jako taki, konflikt małżeński jest jednym z przejawów ważności i żywotności związku.
Czyj to problem? Jak zauważa Leo Babauta – druga osoba nigdy nie jest problemem – problemem jest różnica między moimi oczekiwaniami a zachowaniem drugiej osoby. Właściwie ta różnica też nie jest problemem. Problemem jest moje żądanie, by druga osoba była taka jak ja chcę by była. Najgorsze, że w takim razie to jest mój problem a nie jej!
O nie! Tego nie zniosę! Wypraszam sobie! Za chwilę wykasuję, to co napisałem i zapomnę. Będę nadal przekonany, że problem ma moja żona, mąż, córka, syn, szef, podwładny, szwagier, koleżanka i wiele innych osób, które znam i wiem co powinni zrobić. Kiedy już wrócę do tego przekonania nie będzie mnie interesowała ani natura konfliktu, ani pożytki z niego.
Na razie jednak wciąż mnie interesuje. Moje doświadczenia prywatne i zawodowe (w roli terapeuty par i rodzin, ale też dawniej w roli copywritera, dyrektora kreatywnego i menadżera brudnych naczyń) przekonują mnie o ogromnej potrzebie i pozytywnej roli konfliktu. Nie zapominam przy tym o jego destrukcyjnej sile – tą również znam bardzo dobrze. Skoro jednak ludzie mimo ogromnych kosztów angażują się w konflikty, musi w nich coś być. Trochę już wiem o tym, co w nich jest tak kuszącego, ale wciąż się uczę. Napiszę co wiem z nadzieją, że czytelnicy dopiszą co wiedzą i będę wiedział lepiej (dopóki chcę wiedzieć). Tak więc – znane mi na dziś pożytki z konfliktu: – pozwala utrzymywać złudzenia które lubimy – np. że należy nam się takie a takie traktowanie, troska partnera, miłość, uprzejmość (dzięki tym złudzeniom nie musimy przeżywać i wyrażać wdzięczności, starać się, obawiać utraty i innych niemiłych rzeczy przeżywać ani wyrażać nie musimy) – jest wyrazem silnych uczuć do osoby, z którą się kłócimy – jeśli partner jest tak dobry, że też się z nami kłóci to ogromnie chroni nas przed samotnością – nic bardziej może przed nią nie chroni niż wróg, który jest zawsze blisko, – w konflikcie mówimy rzeczy, które trudno kiedy indziej wypowiedzieć (co prawda mówimy je wtedy zwykle w głupi i raniący sposób, ale skoro inaczej nie umiemy…) – w konflikcie stawiamy i rozpoznajemy granice – granice są ludziom potrzebne – jeśli są elastyczne wprowadzają pomocny porządek, dzięki nim wiemy, co gdzie nam wolno – jeśli są zbyt sztywne dzielą ludzi, ale jeśli ich brak, lub są niejasne, ludzie nie wiedzą, kiedy depczą po sobie nawzajem – w konflikcie możemy poznawać siebie samych i siebie nawzajem – to dalszy ciąg pożytku z granic – konflikt przypomina nam, że partner jest odrębną osobą, która nie jest naszą własnością – co więcej my też jesteśmy odrębną osobą i nie jesteśmy jego/jej własnością – konflikt stawia nam wyzwania i uczy nas, jeśli tylko na to pozwolimy – uczy myślenia, przyjmowania różnych punktów widzenia, argumentowania, układania własnych myśli w słowa, – w konflikcie możemy dochodzić do twórczych rozwiązań – jeśli potrafimy porzucić mentalność zwycięzca-przegrany (czyli mentalność tzw. gier o sumie zerowej – jeśli ja wygram to ty przegrasz, albo na odwrót) – możemy znajdować nowe rozwiązania w których oboje zyskujemy – jeśli nie jesteśmy w stanie uwierzyć, że oboje możemy wygrać konflikt – możemy zyskać pociechę i poczucie sprawiedliwości, gdy oboje równie dużo przez konflikt przegramy.
A Ty – jakie masz korzyści z konfliktu?…
Zanim przestanie Cię to interesować, możesz pomyśleć, a nawet podzielić się swoimi myślami z innymi. Jeśli zaś miał(a)byś ochotę głębiej zaangażować się w wyciąganie pożytków z konfliktów z partnerem, możesz wykorzystać do tego warsztat „Twórczy konflikt”.
W każdym razie, niezależnie od tego z kim i jak często wchodzisz w konflikt, pamiętaj o wdzięczności wobec swych adwersarzy.
Zawdzięczamy im tak wiele, że szkoda byłoby docenić to dopiero gdy ich stracimy.
Photo credit: Rantes / Foter / Creative Commons Attribution-NonCommercial-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-NC-SA 2.0)