Jem obiad obiad w restauracji w małej galerii handlowo-usługowej. Jest styczeń. Wchodzą dwie kobiety. Jedna w sandałach ubranych na bose stopy. Jem, patrzę i nic nie mówię. Moje spojrzenie mówi chyba za mnie, bo jedna z nich zaczyna mi wyjaśniać…
Zanim jednak mi wyjaśni trwają te dwie sekundy w których zdążyłem zbyt wiele. Zdążyłem zauważyć, zdziwić się, zacząć szukać wyjaśnienia sytuacji nietypowej, sięgnąć w pamięci po klasyfikację chorób i zaburzeń psychicznych ICD-10, przekartkować ją, rozważyć zaburzenia percepcji, dojść do rozdziału opisującego zaburzenia osobowości… Na szczęście nie zdołałem się w to wmyśleć bardziej. Zdołałem jednak zrobić na tyle zdziwioną minę, że w odpowiedzi usłyszałem:
– Pani robiła sobie pedicure i teraz suszy.
– Acha. Bardzo dziękuję.
To były bardzo intensywne dwie sekundy, z których wyciągnąłem kilka wniosków, za co raz jeszcze dziękuję obu nieznajomym paniom.
- Po pierwsze, że trzeba uważać na swoje myślenie, bo jak mawiał Abraham Maslow, kiedy terapeuta ma do dyspozycji tylko młotek, to wszędzie będzie widział gwoździe. Okazuje się, że bardziej niż myślałem potrzebuję porządkować to co widzę. Robię to automatycznie i odruchowo posługuję się przy tym kategoriami opisującymi stany patologiczne.
- Po drugie, że nierozumienie budzi silne emocje i uruchamia proces ich racjonalnego uzasadniania. Całe szczęście, że jedna z kobiet zobaczyła i zrozumiała moje zdziwienie, co pozwoliło jej prosto i spokojnie wyprowadzić mnie z zagubienia.
- Po trzecie, że doświadczenie wglądu – poruszającego emocjonalno-intelektualnego przeżycia w którym nagle sprawy skomplikowane stają się proste – może się zdarzyć wszędzie – nad talerzem zupy równie dobrze jak w gabinecie terapeuty.
Pomyśleć, że ta sesja trwała tylko dwie sekundy.