Maciej Maleńczuk ma niezwykły talent pokazywania ciemnych stron ludzkiej psychiki – rzucania światła w rejony zwykle starannie skrywane w cieniu.Piosenka „Synu”, to brutalnie dosadna ilustracja tego, co w terapii rodzin nazywamy przekazami transgeneracyjnymi. Jedna rozmowa ojca z synem jak soczewka ogniskuje historię wielu pokoleń. Pokazuje dramat synów, którzy kiedyś zostaną ojcami i ojców, którzy również byli synami. Przekaz jest podwójny, więc co by z nim nie zrobić zawsze jest się lojalnym i nielojalnym zarazem. Kiedy ojciec mówi – nie bądź jak ja – syn jest w kropce. Spełniając marzenia ojca będzie zdrajcą tradycji. Jeśli ich nie spełni podejmie tradycję zdrad.Polecam słuchanie piosenki wszystkim, którzy mają poczucie, że jakby się nie obrócili plecy mają z tyłu, a na plecach oddech pokoleń.Na szczęście nie zawsze międzypokoleniowe przekazy są tak destrukcyjne. Wręcz przeciwnie, większość nas wspiera i pomaga w życiowych wyborach. Istotne jest jednak to, że spora część z nich jest w pewnym sensie „przezroczysta” – nie widoczna, gdyż zbyt oczywista. Przekazana w zawoalowany sposób w dzieciństwie nigdy nie została poddana próbie weryfikacji. Realizujemy je sprawnie i bezwiednie aż do czasu, gdy coś zazgrzyta – nadejdzie kryzys i nie da się dalej realizować dotychczasowego scenariusza. Najczęściej kryzys przychodzi wraz z wejściem w nowy etap życia – małżeństwo, rodzicielstwo, puste gniazdo, emerytura. Czasem konfrontuje nas choroba, zdrada, czy rozwód.
Wraz z kryzysem pojawia się jednak również szansa na spojrzenie za siebie – by zobaczyć jak przodkowie trzymają kciuki, kibicują albo zasłaniają oczy i plują sobie w brodę. Pojawia się szansa, by usłyszeć ich prośby, nakazy, poświęcenia, zachęty. Usłyszeć i wejść w dialog – użyć swojej wolności, odrębności i mądrości, by odnaleźć drogę, w której lojalność nie jest pułapką a tradycja nie tylko zobowiązuje, ale obie są czymś z czym „mamy do pogadania”.
Artyści dają nam szansę, by uczyć się tego nie czekając na własny kryzys. Chapeau bas Panie Macieju!