Niedawno brat pokazał mi film ilustrujący absurdy relacji korporacyjnych. Z mojej perspektywy film ten pokazuje również to, co może się stać w gabinecie, jeśli psychoterapeuta z klientem wpadną w pułapkę, którą nazwałbym „Mam Eksperta”. Bycie posiadanym ekspertem może, jak widać, być ogromną przeszkodą w porozumieniu się i sensownym umówieniu. Film pokazuje też, w jaki sposób rola eksperta jest konstruowana społecznie. Jeśli nie wiemy czego chcemy, chcemy rzeczy niemożliwych do pogodzenia i do tego w dużej ilości oraz jak najszybciej… powinniśmy znaleźć lub stworzyć eksperta – on dostanie ładny tytuł, stanowisko i pensję a my spokój i nadzieję. Do czasu.
Poetyka absurdu ma to do siebie, że jest tym zabawniejsza im bardziej prawdziwa. Jeśli więc film wydał się komuś zabawny, może to potraktować diagnostycznie.
Pokusa „posiadania” eksperta jest bardzo silna, bo też eksperci mogą się przydać. Tylko wtedy jednak, gdy sami znają swoje ograniczenia i twardo o nich mówią – kiedy nie dają się „posiadać”, tylko są – znają się na swojej działce i wiedzą na czym się nie znają.
Czego sobie i Państwu życzę.
Na koniec zaś, kiedy już wiemy, co jest niemożliwe, obejrzyjmy jeszcze jeden film.