Psychoterapia – trudne słowo

Najkrócej mógłbym opisać trudność słowa „psychoterapia” tak:

– Nie wszystko jest psychoterapią, ale niemal wszystko może nią być.

Chodzi o to, że bardzo dużo przemawia za ścisłym ograniczaniem znaczenia tego słowa i równie dużo za poszerzaniem.

Psychoterapia stała się ważną zdobyczą współczesnej cywilizacji. Coraz więcej ludzi dzięki niej wraca do zdrowia, unika nawrotów choroby, dojrzewa wewnętrznie i cieszy się życiem. Powstała najpierw z doświadczeń klinicznych, rozwijała się i wciąż rozwija w dialogu między nauką (badaniami testującymi jej skuteczność) a doświadczeniem praktycznym.

Jak każdy być może wynalazek ludzkości, który zrobił światową karierę, narażona jest na ataki podróbek. Podróbki udają psychoterapię i wyglądają podobnie, jednak ich używanie naraża na rozczarowanie. Co więcej, prowadzi często do zniechęcenia wobec samej psychoterapii.

To argument za ścisłym ograniczaniem znaczenia. Wprowadzaniem standardów kształcenia, wydawaniem certyfikatów osobom prowadzącym psychoterapię, wymaganiem od nich ciągłego kształcenia się. Ten proces się rozwija i mam nadzieję będzie rozwijał.

Z drugiej strony jednak ograniczanie wiąże się z ryzykiem monopolu, zastania, skostnienia i wykluczenia.

Jeśli bowiem spojrzeć na psychoterapię od strony jej celów, to można powiedzieć, że w szerokim sensie tego słowa – „leczenia duszy” – psychoterapia istnieje od początków ludzkości. Od początku cywilizacji ludzie tworzyli różne formy leczenia dusz – leczenia przez rozmowę, leczenia przez kontakt, leczenia przez relację. Psychoterapią w tym sensie były rytuały religijne, pielgrzymki, literatura, muzyka, sztuki walki.

Dla mnie taką psychoterapią były listy do przyjaciela, spacery z psem, czytanie książek, podróże autostopem, próby teatralne, i wiele innych praktyk leczących. Psychoterapeutami byli przyjaciele, członkowie rodziny, pisarze, zwierzęta.

Tak rozumiana psychoterapia w dzisiejszym świecie coraz częściej odbywa się online – przez blogi, serwisy, społeczności internetowe – dialogi i relacje w których kontakt zapośredniczony jest przez technologie. Ja mam co najmniej dwie takie strony które działają na mnie terapeutycznie (jedna i druga). To oczywiście nie jest psychoterapia w ścisłym, klinicznym sensie. Jednocześnie trudno zaprzeczyć, że bywa to aktywność przynosząca ukojenie bardzo wielu duszom (choć nie mniej często  przysparzająca też dodatkowych cierpień – o czym pisałem gdzie indziej).

Mam wrażenie, że zarówno rezygnacja z zawężania znaczenia jak i zapominanie o szerokim znaczeniu słowa psychoterapia mogą być szkodą dla rozwoju tej dyscypliny. Słowo dyscyplina może być tu pomocne, jeśli oderwać je od znaczenia związanego z karaniem.

Dyscyplina przywołuje stały wysiłek – ciągłą pracę nad doskonaleniem. Taką dyscyplinę, jakiej wymaga pielęgnowanie ogrodu – stałą uważność na to co się dzieje, badanie owoców, spulchnianie gleby, przycinanie, podwiązywanie, usuwanie szkodników, podlewanie. Ogrody bywają bardzo różne – jedne skrajnie uporządkowane, inne celowo przypominające stan naturalny. Jedne podporządkowane pożytkowi ciała, inne pożytkowi ducha. Jedne ogromne, drugie mieszczące się w kilku doniczkach. Każdy z nich pozbawiony dyscypliny zarasta chwastami.

Pytanie o granice znaczenia słowa psychoterapia to także pytanie o kształt systemu psychoterapeutycznego w skali społecznej – czy będzie przypominał zhierarchizowany system religijno-korporacyjny, czy bardziej żywą społeczność, w której granice ról są bardziej elastyczne. Czy w skrajnym ujęciu psychoterapia będzie profesją garści „oświeconych” czy obowiązkiem każdego bliźniego.

Rozmawiałem ostatnio z psychoterapeutką która pracuje w Berlinie, ale przez kilka lat pracowała w Anglii. Opisywała te dwa środowiska jako skrajnie różne – niemieckie kliniki były według niej zorganizowane na kształt wojska, angielskie zaś na kształt grupy przyjaciół. Popróbowawszy tu i tu wybrała trzecią drogę i otwarła prywatną praktykę w Niemczech – na kształt firmy.

Dla mnie psychoterapia pozostaje trudnym słowem – dwugłowym smokiem, któremu ogromnie wiele zawdzięczam. Podziwiam tę profesjonalną głowę, która patrzy w głąb i kocham tę powszechną, która patrzy na boki.

 

Photo credit: gruntzooki / Foter / CC BY-SA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *