Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: jest czas rodzenia i czas umierania. Koh 3, 1-2a.
Cykliczność życia i przyrody już od dawien dawna fascynowała filozofów, pisarzy i myślicieli, a dla zwykłych zjadaczy chleba była tym, co wyznaczało rytm codziennych zachowań, trosk i radości. W dzisiejszych zmechanizowanych i zinformatyzowanych czasach bardzo często ulegamy złudzeniu, że uniezależniliśmy się od tej odwiecznej fazowości i w „pełnej wolności” możemy realizować własny plan na życie. I o ile jest to do pewnego stopnia prawda, o tyle nasze ciała i umysły podlegają pewnym prawom i rozwijają się i zmieniają w określonym porządku. Nie inaczej dzieje się w życiu rodzinnym – patrząc na to, jak funkcjonują ludzie w rodzinach nie da się nie zauważyć, że wszystko ma swój czas…
Istnieją różne klasyfikacje, opisujące poszczególne fazy życia rodziny. Opierając się na nich, można wymienić siedem podstawowych etapów. Choć wydaje się to trochę akademickie, jednak świadomość tego, jakie kryzysy i trudności w różnych momentach życia są zupełnie naturalne, może pomóc w radzeniu sobie z nimi. Czytając o poszczególnych fazach warto też pamiętać, że w nieidealnym świecie mogą one występować w tym samym czasie, zwiększając liczbę napotykanych trudności.
Na początku mówi się o małżeństwie bez dzieci. Dwoje ludzi podjęło decyzję o wspólnym życiu, wyraziło to publicznie w rytuale przejścia, jakim jest ślub, no i zaczęło to wspólne życie tworzyć. Obok wielu pozytywnych emocji, związanych z nowością, ciekawością czy zafascynowaniem sobą nawzajem, w okresie tym może się pojawić także sporo trudności. Jest to bowiem przede wszystkim czas ustalania wspólnych zasad życia – jak dzielimy się obowiązkami, kto i kiedy pracuje i jak utrzymujemy wspólny dom, jak wypoczywamy, jak spędzamy czas wolny, ile przestrzeni dajemy sobie na indywidualność, jak układamy relacje z własnymi rodzinami pochodzenia, szczególnie z teściami/rodzicami, jak wyglądają nasze relacje ze światem zewnętrznym – przyjaciółmi, znajomymi. Pojawiające się w tym okresie konflikty mogą dotyczyć zarówno spraw większych (niedzielny obiad jemy w domu czy u rodziców i ewentualnie których?), jak i mniejszych (kto wynosi śmieci?). Pozytywne rozwiązanie kryzysów z tego etapu będzie wiązało się z powstaniem sprawnie funkcjonującej w codzienności pary, która będzie miała zarówno swój wspólny świat, jak i przestrzeń na indywidualność, oraz ustalenie elastycznych relacji z innymi ludźmi (mamy czas dla siebie, ale nie zamykamy się na innych). Szczególnie ważnym momentem na tym etapie jest rzeczywiste fizyczne i emocjonalne oddzielenie się od swoich rodziców (tzn. utrzymujemy żywą relację, ale i chronimy nasz wspólny świat przed ich nadmierną ingerencją).
Z czasem pojawiają się dzieci i rodzina wchodzi w kolejny etap rozwoju. Wraz z urodzeniem się nowego człowieka wypracowany dotychczas porządek zostaje przewrócony i trzeba wszystko poukładać na nowo. Szczególnym wyzwaniem na tym etapie jest nauczenie się, jak dzielić uwagę pomiędzy wszystkich członków rodziny tak, by nikt nie czuł się pominięty. Tak więc początkowe zafascynowanie i ogromne zaabsorbowanie dzieckiem, tak naturalne jeśli chodzi o noworodka, z czasem powinno przemienić się w umiejętność dzielenia uwagi, uczuć i czasu pomiędzy wszystkich członków rodziny. Bardzo łatwo na tym etapie zapomnieć, że w gruncie rzeczy najważniejsza w rodzinie jest silna, bliska więź z partnerem, bo to na niej buduje się wszystko inne. Po urodzeniu się dziecka trochę inne problemy będą dotyczyły jej, trochę inne jego. Ona może czuć się przemęczona, przygnieciona, odsunięta na margines życia społecznego i zawodowego, on – odsunięty od partnerki zajętej noworodkiem, zmęczony czy nadmiernie obciążony poczuciem odpowiedzialności za ekonomiczne funkcjonowanie rodziny. Oboje mogą czuć się zagubieni w konieczności godzenia różnych ról (jak być matką i żoną/ojcem i mężem równocześnie?) oraz przygnieceni próbami ingerencji i dobrymi radami ze strony własnych rodziców (Dlaczego on nie ma czapeczki? Zimno mu… Przegrzewasz go… Nakarm… Dlaczego tylko piersią? Nie karm sztucznie…itp., itd.). Warto pamiętać o tym, że im lepiej para funkcjonowała na wcześniejszym etapie, tym prościej będzie jej uporać się z nową rzeczywistością.
Małżeństwo z dziećmi w wieku szkolnym to – można tak powiedzieć – okres zbierania owoców z wcześniejszych faz oraz „ciszy przed burzą”, jaką będzie okres dorastania u dzieci. Na tym etapie para znowu ma więcej czasu i możliwości, aby skupić się na sobie, podobnie jak i każdy z partnerów z osobna – jest to więc także czas rozwoju indywidualnego i zawodowego. Trudnością może być zgoda na coraz większą samodzielność dzieci i radzenie sobie z poczuciem, że już nie jest się im tak bardzo potrzebnym. Jeśli kobieta wcześniej nie wróciła do pracy, to właśnie teraz musi zmierzyć się z tym, że ma więcej czasu, z którym trzeba coś zrobić, bo przecież dzieci nie wymagają już tak wiele jej uwagi. Dodatkowo na tym etapie problemem dla rodziców jest konfrontowanie się z oceną i opinią z zewnątrz – dziecko idzie do szkoły, jest oceniane, a rodzice bardzo często sami czują się ocenieni ocenami dziecka (on/ona źle się uczy czy ma trudności w kontaktach z kolegami – jestem złym rodzicem).
Po krótkim złapaniu oddechu przychodzi pora na dorastanie dzieci. I tutaj, podobnie jak na wcześniejszych etapach, im silniej para czuje się ze sobą związana, tym łatwiej będzie jej uporać się z buntem i silnymi emocjami nastolatków. Dodatkowo ten okres bardzo często pokrywa się z czasem robienia indywidualnego bilansu połowy życia, co może dodatkowo wzmacniać (jeśli bilans wychodzi pozytywnie) lub osłabiać (jeśli jest negatywny) zdolność radzenia sobie z dziećmi. W relacjach z nastolatkami szczególnie ważna jest zgoda na ich coraz większą separację. Wydaje się, że to właśnie rodzice mają dużo większy kłopot z niezależnością dzieci, niż one same, ale wydaje się to w pewien sposób naturalne – dla dzieci wchodzenie w świat jest czymś nowym, fascynującym, pełnym niespodzianek, dla rodziców z kolei oznacza mierzenie się z poczuciem bezradności i utraty poczucia kontroli (gdy dzieci wybierają inaczej, po swojemu).
Problem separowania się jest centralnym problemem kolejnej fazy, czyli fazy małżeństwa z dziećmi opuszczającymi dom. Trwa ona do momentu, gdy najmłodsze dziecko wyprowadzi się i zacznie samodzielne życie.
Wtedy para rodzicielska wchodzi w tzw. etap pustego gniazda. Dla części ludzi to etap wytęskniony, inni czekają na niego przepełnieni lękiem i starają się go jak najbardziej odwlec. W zasadzie można powiedzieć, że jest on sprawdzianem dla związku. Zazwyczaj ci, którzy umieli budować silną relację przez całe życie, skupiając się bardziej na sobie jako partnerach niż na problemach dzieci, lubią go, bo znów mają czas i przestrzeń dla siebie, na swoje zainteresowania oraz mogą odłożyć na bok poczucie odpowiedzialności za samodzielne już dzieci, które wyznaczało różne działania przez wiele lat. Z kolei ci, którzy odkrywają, iż nie łączy ich nic poza dziećmi i ich problemami, bo przez lata były one główną treścią ich życia, często przeżywają ten etap jako ogromną trudność, mierząc się w nim z poczuciem samotności i bezużytezności. To właśnie oni często próbują od tego etapu uciec, przytrzymując dziecko w domu (Co będziesz wynajmować mieszkanie, przecież masz tutaj swój pokój… Co będziesz wyjeżdżać, przecież w domu najlepiej…). Dodatkową trudnością będzie tutaj konfrontacja z własnym coraz bardziej realnym starzeniem się oraz ze starzeniem się i umieraniem własnych rodziców bądź opieką nad nimi.
Ostatnią fazą życia rodziny jest faza starzejącego się małżeństwa, która trwa do śmierci obojga. Jakość życia na tym etapie bezpośrednio wynika ze stanu zdrowia oraz ze sposobu przeżywania własnej starości i własnego umierania. Osoby akceptujące swój etap w życiu będą umiały cieszyć się tym, co jeszcze mogą zrobić oraz w adekwatny sposób będą angażowały się w życie swoich dzieci czy wnuków; te starzejące się „na gorzko” skupią się najprawdopodobniej głównie na utratach, które je spotykają, uniemożliwiając sobie tym samym czerpanie radości z perspektywy przeżytego życia.
Patrząc na to, jak kształtuje się cykl funkcjonowania rodziny, dwa wątki wydają się szczególnie ważne dla pełnego spokoju i satysfakcji życia – po pierwsze budowanie silnej więzi z partnerem, niezależnie od bieżących problemów i kryzysów, a po drugie umiejętność radzenia sobie z własnymi negatywnymi emocjami, czy to będzie poczucie bezradności wobec małych dzieci, czy samotność przy odchodzeinu starszych, czy cokolwiek innego.
Photo credit: Broo_am (Andy B) via Foter.com / CC BY-ND